wtorek, 21 grudnia 2010

Pare informacji o naszych pupilach (edytuj)


W co się bawić ze swoim psem?
Wbrew pozorom psy mieszkające w dużych miastach są często bardziej uprzywilejowane niż ich kuzyni z małych miejscowości. Oczywiście chodzi o dostęp do rozmaitych udogodnień, jak liczne kliniki weterynaryjne czy możliwość wyboru szkoły lub klubu sportowego, w których nasz pies znajdzie rozrywkę i trochę się zmęczy - nie tylko fizycznie, ale i umysłowo.
W niemal każdym większym mieście znajdziemy rozmaite propozycje na spędzanie wolnego czasu z psem: jeśli nie agility, to flyball, jeśli nie ćwiczenie sportowego posłuszeństwa czy obrony to psie zaprzęgi, tropienie czy choćby psie przedszkole.

Gorzej, gdy okaże się, że nie mamy czasu i pieniędzy na te przyjemności. A już kiedy do najbliższego klubu szkolącego psy mamy sto kilometrów, to mimo najlepszej organizacji i samozparcia, to cotygodniowe wożenie naszego pupilka na zajęcia może spowodować że zaczniemy się zastanawiać - dlaczego nie kupiłem sobie kota?

Tymczasem większość psów, zdecydowana większość, chciałaby coś robić. Wiele problemów z psami wynika z faktu, że nasze zwierzaki po prostu się nudzą. A wtedy same wynajdują sobie zajęcia. Niestety często ich wyobrażenie o tym, co to znaczy "dobra zabawa" zupełnie nie pokrywa się z naszym, i stąd liczne konflikty.

Wielu właścicieli nie rozumie, że dla psa czymś najwspanialszym na świecie jest wykonywanie rozmaitych zadań wspólne z panem. Ot, zastąpienie organizowanej przez stado wyprawy na polowanie poczciwym spacerem. Ale na polowaniu stado ze sobą współpracuje - każdy członek sfory ma swoje zadania i stara się je jak najlepiej wypełnić, od tego zależy byt całej grupy. Psy komunikują się między sobą, istnieje stałe napięcie i ciągłe interakcje wewnątrz stada.

Toteż spacer, który polega na tym, że pan wędruje sobie pogrążony w myślach a pies albo ciągnie go na smyczy pod każde drzewko, albo - puszczony luzem - buszuje po krzakach i robi co mu się żywnie podoba jest kiepską imitacją tworzonej wspólnoty. Psy nie są niezależnymi wolnymi duchami, jak to wmawiają nam czasem bardziej leniwi właściciele. One kochają czuć się częścią wspólnoty, jej ważnymi członkami, którym powierza się odpowiedzialne zadania.

Nieważne, czego uczymy naszego psa, bylebyśmy go w ogóle czegoś uczyli. Psy, które nie są obdarzone przez naturę ognistym temperamentem uszczęśliwi choćby nauka kilku zabawnych sztuczek,typu "przybij piątkę". Ważne by wiązały się z tym pozytywne emocje: pochwały, nagrody i poczucie, że pan jest zadowolony. Odpowiednio przeprowadzony trening posłuszeństwa - pod pewnymi względami to też "nauka sztuczek", tylko znacznie bardziej zaawansowana - daje nam szanse wytworzenia głębokiej więzi między nami a psem.

Czasami warto porzucić schemat "teraz będzie pół godziny nauki, a potem możemy się pobawić" - lepiej uczyć psa właśnie przez zabawę. Na przykład, możemy się bawić w psa meldunkowego.

Wbrew pozorom psy mają pewien kłopot z kojarzeniem dźwięków jako abstrakcyjnych odpowiedników rzeczy i osób. Dlatego może się okazać, że nasz pies niekoniecznie zna wszystkich domowników z imienia. Ćwiczenia na początku powinniśmy przeprowadzać w domu - można więc zaproponować taką rozrywkę nawet całkiem małemu szczeniakowi, który tkwi w mieszkaniu na kwarantannie poszczepiennej. Zabawę zaczynamy stając w pewnej odległości od siebie. Jedna osoba przytrzymuje psa i mówi, na przykład: "Artur? Gdzie Artur?" - w tym momencie Artur radośnie woła psa i nęci go do siebie nagrodą. Kiedy pies przybiega do Artura, ten nagrodę oczywiście mu daje, po czym go przytrzymuje i mówi pytającym tonem: "Jadzia? Gdzie Jadzia?" - wówczas to Jadzi przypada w udziale wołanie psa i machanie kawałkiem żółtego sera.

Stopniowo wywoływane osoby ograniczają nawoływanie. Dość łatwo zauważyć kiedy pies zaczyna kojarzyć imiona - wie, że Artur to jego ukochany pan, a Jadzia to jego siostra, która zawsze go przytula i klepie, oraz że można przybiec do takiej osoby, gdy wskazuje ją inna, a nie bezpośrednio na jej wołanie. Kiedy pies już bezbłędnie wybiera domowników, zwiększamy odległości między nimi - aż do momentu gdy zwierzak przemieszcza się swobodnie pomiędzy pomieszczeniami, czyli kiedy nie wszyscy poszukiwani znajdują się w jego polu widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz